Sanatorium - Dzień Ósmy

  Jestem bardzo zmęczony. Męczą mnie ludzie i nawet przestałem jeździć windą, by nie słyszeć rozmów, nie czuć bliskiej obecności. Koledzy od kieliszka stali się nużący. Poznałem ich wszystkie opowieści, a każde następne słowo jest monotonią. Chwytam się znajomo brzmiących zdań, by odlecieć tam, skąd przyszedłem – z pustki dopasowanej do moich i tylko moich myśli. Nie ma tego zbyt wiele, ot, tyle, by zbudować własny świat. Dziś jeden z fantomów, zupełnie mi obcy, mówi, że „byli tam tacy”. Już go nie słucham. Dopowiadam sobie resztę. Znam tę opowieść dużo lepiej od niego, znam ją w ciekawszej wersji. „Byli tacy, co się rodzili, byli tacy, co umierali, byli także i tacy, którym to było mało”... Ja jestem jednym z tych, którym wciąż mało, ale nie rozerwę sobie piersi, by dotrzeć do źródła bólu. Nawet nie potrafię nazwać dręczących mnie niepokojów. Jestem zatruty własną przeszłością. Stare lęki, jak niezabliźnione rany, otwierają się każdego dnia. Wymyśliłem siebie przed laty. Wymyśliłe...

Sen o ogrodach


Dzisiejszej nocy śniłem. Obrazy i zdarzenia przebiegały przeze mnie. Byłem w samym środku wydarzeń. Biegłem przez kolejowe tory, które zaprowadziły mnie w krainę ogrodów. W starej altanie mojego ojca spotkałem kobietę, z którą tańczyłem flamenco. Kiedy zbliżyłem się do niej i poczułem zapach jej ciała, przeżycie to było tak intensywne, że obudziłem się. Zastanawiam się dlaczego w snach nigdy nie widzę siebie. Dlaczego sny płyną mimo mnie, jestem w nich tylko widzem.


To była piąta rano. Pies już stał koło łóżka, radośnie machając ogonem witał: mnie, nowy dzień, poranny spacer. Idąc polną drogą razem z psem i kotem, on też polubił wspólne spacery w ciemnościach, dostrzegłem małe światełko zapalone w oknie mojego domu. Szepcząc poranne modlitwy śniłem dalej. Czy po śmierci też będziemy śnić? Czy krótkie chwile pełnej świadomości są przebudzeniem, czy też częścią snu.


Stworzyłem nam las z jeziorami. Najbardziej lubisz te, które są lusterkami driad. Otoczone stuletnimi świerkami i snami ludzi o tym, jak wygląda raj. Siedzę na starym pomoście. Tym samym, który poznaliśmy pierwszego dnia. Tym samym, z którego wołałaś las. Melodia, jaką wtedy grałaś na flecie do dzisiaj płynie z wiatrem, czepiając się koron drzew. Jest piąta trzydzieści, a ja wróciłem do domu.


Komentarze