Billy

Słoneczne popołudnie, dobrze oświetlony pokój, dużo zielonego szkła, plecione wiklinowe fotele, a na nich poduchy, wszystko polane secesyjnym sosem. Obserwuję, jak rosną paprotki – właściwie to patrzę na ich lekko poruszające się cienie. W środku domu znalazłem miejsce, gdzie najlepiej jest palić kadzidła. Śniło mi się olbrzymie akwarium – właściwie to było sanatorium, takie jak na linorytach Gielniaka. Wyrosło zupełnie niespodziewanie w samym środku działkowych ogrodów. W holu stała szafa grająca; stare romanse mieszały się z pozorną pustką korytarzy. Uśpione miejsce – gdzieś pomiędzy trzecią rano a świtem. Nienagannie ubrany recepcjonista na tle kredensu mojej matki – dość nędznego zresztą. Nie wiem, gdzie jest mój pokój. Recepcjonista z uśmiechem wręcza mi klucze. Spoglądam na wiśniową czerwień korytarzy i po raz pierwszy dostrzegam wiklinowe fotele. Błękitny papierosowy dym i stolik z kawą. Mam wrażenie, że zaraz zemdli i mnie. Wszystko jest perfekcyjnie dobrane do przestronnych ...

Stan Posiadania

 


Na spacerach uczę się dłoni nie zamykać w pięści i szczęk nie zaciskać, by twarzy nadać wyraz pogodny. Trasy zmieniam codziennie, nie chcąc zanudzać podwórkowych kundli swoim widokiem, jak cień przemykam opłotkami. Mam trzy pętle, które za każdym razem kręcę w odwrotnym kierunku. Nie potrafię wyjść z domu i iść, gdzie oczy poniosą. Każdy krok jest przemyślany, by nie marnować czasu na niepotrzebne błądzenie. Unikam ludzkich dróg i myśli ciemnych, kurzu zaułków, domowych korytarzy.


Takie są moje poranki w kolorach sepii i sjeny, palonej w przygodnych ogniskach leśnej braci. Po powrocie siadam jak basza. Jeszcze nie włączam komputera, odwlekając przyjemność otwarcia okna na świat i ludzi. Wirtualny świat, gdzie ja i ja, bez skrępowania opowiada o sobie, czasem zmyśla, upiększa, lub zwyczajnie jednym kliknięciem pokonuje nieistniejące przestrzenie.


Noce są inne. Zwłaszcza te samotne, gdy czas odliczany jest odległością do ukochanej osoby. Pomimo tego, że jestem samotnikiem, lubię mieć kogoś na własność.


Komentarze