Sanatorium - Dzień Ósmy

  Jestem bardzo zmęczony. Męczą mnie ludzie i nawet przestałem jeździć windą, by nie słyszeć rozmów, nie czuć bliskiej obecności. Koledzy od kieliszka stali się nużący. Poznałem ich wszystkie opowieści, a każde następne słowo jest monotonią. Chwytam się znajomo brzmiących zdań, by odlecieć tam, skąd przyszedłem – z pustki dopasowanej do moich i tylko moich myśli. Nie ma tego zbyt wiele, ot, tyle, by zbudować własny świat. Dziś jeden z fantomów, zupełnie mi obcy, mówi, że „byli tam tacy”. Już go nie słucham. Dopowiadam sobie resztę. Znam tę opowieść dużo lepiej od niego, znam ją w ciekawszej wersji. „Byli tacy, co się rodzili, byli tacy, co umierali, byli także i tacy, którym to było mało”... Ja jestem jednym z tych, którym wciąż mało, ale nie rozerwę sobie piersi, by dotrzeć do źródła bólu. Nawet nie potrafię nazwać dręczących mnie niepokojów. Jestem zatruty własną przeszłością. Stare lęki, jak niezabliźnione rany, otwierają się każdego dnia. Wymyśliłem siebie przed laty. Wymyśliłe...

Tęczowe Oko Kota

 


Miaukot podczas porannej zabawy na tarasie zrobił selfie i ma zamiar zostać gwiazdą internetu. W jego oku dostrzegam spiralne ramiona galaktyki. - A więc to tak - myślę - więc świat jest małą plamką w tęczówce kociego oka. Od dawna podejrzewałem, że dotychczasowe teorie powstania kosmosu i wiążące się z tym próby odpowiedzi na egzystencjalne pytania, są zbyt ubogie, by opisać niezwykłą lekkość bytu. Bycie częścią galaktyki kociego oka jest moim wyzwaniem. Takim postanowieniem na dziś.


Na zdjęciu jest także: moja piżama poranna, klapek, który był kiedyś na Majorce, szlafrok przed mgłą chroniący. Spotkaliśmy się z Miaukotem na tarasie. To było bardzo miłe spotkanie, bo byłem spokojny i czujny. Być może nawet zostałem przez Miaukota oceniony, jako prawie inteligentne stworzenie. Później wyszedłem na drogę i rozejrzałem się w dwie strony świata. Obie wyglądały tak samo. Znów jestem pośrodku niczego, to wspaniałe uczucie. Za chwilę pójdę na skrzyżowanie dróg i zniknę razem z wypowiedzianym zaklęciem.


No właśnie, dawno nie czułem się magicznie. To przez ten czas. Jaki czas? Jestem przecież w tęczowym oku kota. No, teraz to już nie wiem nic. A skoro nie wie się nic, to warto wstać i wziąć do roboty - tak powiedziałby mistrz. Najpierw pójdę na krzyżówkę. Już wiem! Zawołam Miaukota i pójdziemy na starą żwirownię. Pójdziemy lasem i będę musiał podziwiać, jak kotek wspina się na drzewa. Miaukotek ma psychikę kilkulatka, który cały czas krzyczy - tato, mamo, zobaczcie jak wysoko wszedłem. No dobra - kończę.


Komentarze