Nazywają go psem, choć wcale nim nie jest. Zarówno wygląd, markotna mina, jak i fajka z cybuchem wielkości hutniczego pieca wskazują na to, że jest gnomem z krwi i kości. Mieszka w małym domku - w takim, o jakim marzą elfy. Kiedy dopadnie go chandra, wiesza w oknach różowe firanki, by nikt nie zauważył smutku. Miał zostać piekarzem - to było życzenie ojca - jednak zamiast wypiekać, woli smażyć, dlatego cały ogródek ma obsiany ziołami. Nie ma nic lepszego niż smażone zioła.
Najczęściej przesiaduje na ławce opartej o ścianę domu. Wyrusza stąd w egzotyczne podróże do wymyślonych krain. Zamyka oczy i hyc... Nazywa to łatwą podróżą na inne planety. Nikt nie zna źródeł jego utrzymania. Na ulicy Pokątnej mówią, że handluje słowami. To oczywista bujda.
Zazwyczaj bywa cichy, a jego ruchy są pełne gracji i zrelaksowane. Traktuje życie jako ścieżkę, którą chce dojść do niewidzialności. Kiedy stanie się niewidzialny, nie będzie już musiał zawieszać w oknach tych okropnych, różowych firanek. Nie będzie musiał niczego udawać, a smutek rozpłynie się w nim jak wielka tafla wody.
Taki jest właśnie jeden z gnomów zamieszkujących Mordowarski Las. Co prawda koty twierdzą, że nikogo takiego nie spotkały, lecz któż by wierzył kotom?
Na ślady Bogdo Gegen Tutukthu natrafiłem po raz pierwszy w alchemicznej księdze. Ukrywał się tam pod moją postacią. Za drugim razem przyszedł, gdy zawęziłem przestrzeń, by las otulił mnie i porwał zielonym palankinem, przeniósł gdzie indziej.
Dokąd chciałbym trafić? Chciałbym trafić do miejsca, którego nigdy nie opuszczałem. Tylko w chwilach wielkiego smutku mogło się wydawać, że jest inaczej.
Bogdo maluje obrazy. Dotychczas namalował dwa i nie może się zdecydować, który jest bardziej klimatyczny. Na pierwszym widać noc za plecami kota. Drugi obrazek pokazuje ćmy — świecidełka zawieszone na tarasie domu.
W upalne dni ustawia sztalugi pomiędzy grządkami, a później zagląda do studni i bardzo długo patrzy w głąb. Być może liczy cienie ryb siedzących na dnie.
Nocami malując portrety kotów, próbuje być niewidzialny. W takich chwilach jego cień zasiada wśród cieni ryb, a on znika całkiem.
Komentarze
Prześlij komentarz