Ness

 


Śniłem o Ness, nie wiedząc, kim lub czym jest.
Może to tylko zapomniane słowo, fragment wiersza,
przeczytany na wzburzonym morzu, wyzwanie rzucone wichrowi.
Na rybnych targach, w powiewie obcych myśli,
przemierzając oceany – tam i z powrotem –
zanim zdążyłem otworzyć oczy, powrócił sen o Ness.

Jestem szczęśliwy, jestem nieszczęśliwy,
stoję na rozdrożu,
patrząc, jak świątki z przydrożnych kapliczek
od lat trwają w tej samej zadumie.
Rzeka płynie za moim oknem, a ja wciąż nie wiem, dokąd iść.
Widziałem jej źródło i ujście, ginące za linią lasu –
ono mnie woła, z każdym dniem staje się bliższe.

Widziałem górskie drogi, kuszące do błądzenia po bezdrożach,
i drogowskazy z napisem „dom”.
Widziałem inne sny, także ten o Ness.
Cień słońca przeplata się z blaskiem księżyca.
Opuszczony wodny młyn – widziałem go dawno temu
lub tylko przeczuwałem jego istnienie.
Na górskich łąkach, w szumie strumieni,
szukałem tego, kto śni o Ness.

Komentarze