Ostatni kawałek księżyca

Wieczorem spostrzegam tarczę księżyca, który dopiero co wyrósł nad lasem i czuję spokój tak wielki, jakby rzeczy we mnie i poza mną leżały na swoim miejscu. To niezwykłe uczucie — znaleźć się poza kołowrotem spraw i zdarzeń. Znikają wątpliwości i niespełnione pragnienia. Poruszam się powoli, by nie zakłócić tego stanu. Kiedy zasypiam, widzę sosny, jak wyciągające po mnie iglaste palce. Rozpuszczam się w modlitwie. Za chwilę przyjdą sny. Budzimy się o piątej, bo w dzień jest mnie zawsze dwoje. Obiecałem mojemu Mistrzowi, że zerwę darń z ziemi pod nowy ogród. Oczywiście, to już ostatni kawałek ziemi, jaki obrabiamy — słyszałem to wiele razy — i tak, akr za akrem, dziobiemy od lat nasz ugór. Pracuję na kolanach, bo duma nie pozwala zbyt nisko kłaniać się ziemi. Za chwilę będą tu alejki otoczone kwiatami, chińskie lampiony i jarmarczny anioł. Gdy wszystko urośnie, wkroczy z sekatorem Mistrz i spłoszy spod krzewów azalii śpiącego jeża. Kiedy już nudzi mnie praca, wyciągam z szopy rower i ja...

Wspomnienie

 


Wspomnienie, jak rozbite szkło
Pojawia się w śniegu, nieśmiałe, zimne.
Bałwan w ogrodzie trzyma ręce z patyków,
Niezgrabnie, ale dumnie, jakby czekał na cud.

Pierwszy śnieg - nie ten, co przykrywa wszystko,
Lecz ten, co pozwala przeżyć.
Krople na twarzy, jak krople pamięci,
W których odbija się życie.

Nie ma tu żadnego “wczoraj”,
Tylko białe płatki na starym dywanie czasu.
A bałwan stoi, nieświadomy,
Że zniknie wraz z pierwszym promieniem wiosny.

Ale wspomnienie - ono zostaje,
Bo zawsze będzie w nas ten pierwszy śnieg,
Który spadł, gdy świat jeszcze wierzył,
Że będzie trwał wiecznie.

Komentarze